Z powodu zbyt restrykcyjnego prawa najemcy pomieszczeń na dworcach kolejowych wolą korzysta z pobliskich centrów handlowych. Restauratorzy twierdzą, że zakaz sprzedaży alkoholu ogranicza przychody średnio o 30%.
Powodem jest artykuł 14 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz. U. z 2012 r. poz. 1356) , który mówi
Zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych: […] w środkach i obiektach komunikacji publicznej, z wyjątkiem wagonów restauracyjnych i bufetów w pociągach
Jest to absurdalne. Piwo można kupić w pociągu który wjeżdża na dworzec, ale za popijanie tego samego piwa na stacji grozi mandat od Straży Ochrony Kolei: od 20 do 500 zł.
Ministerstwo Transportu, ustami rzecznika Mikołaja Karpińskiego, informuje, że w chwili obecnej nie toczą się prace nad zmianą istniejących przepisów.
Imponujący po remoncie Wrocław Główny przyniósł PKP w roku 2012 straty w wysokości 1,2 mln zł bo część lokali przez długie miesiące po otwarciu stała pusta. Kierownictwo PKP twierdzi, że barierą dla najemców z branży gastronomicznej jest zakaz sprzedaży alkoholu, który przynosi największe marże i jest magnesem dla klientów. Restauratorzy twierdzą, że zgodziliby się na limit procentowy, który pozwalałby na sprzedaż tylko piwa.
Przedstawiciele firmy Rossmann dziwili się podczas negocjacji z PKP, że nie mogą sprzedawać alkoholu, co jest standardem na dworcach w Niemczech. W większości krajów Unii Europejskiej takich zakazów nie ma. A w Czechach piwiarnie przy kolei to tradycja sięgająca czasów monarchii austro-węgierskiej.
Mariola Krawiec-Rzeszotek, wiceprezes Sfinks Polska, dodaje: „Sprzedaż alkoholu ma wpływ na kwotę czynszu w związku z wyższym potencjalnym obrotem. Nie zamykamy się na dworce, ale dla nas dużo bardziej atrakcyjne są przydworcowe centra handlowe, np. Galeria Krakowska czy Złote Tarasy w Warszawie”
na podstawie materiałów z Gazety Prawnej