Sześćdziesiąt lat temu na ekrany wszedł dokumentalny firm brytyjskiego reżysera Johna Schlesingera „Waterloo”, w stylu cinéma vérité, przedstawiający jeden dzień na londyńskiej stacji Waterloo. Jest to (i była w 1961 roku) największa stacja w Wielkiej Brytanii pod względem ilości pasażerów.
Film pokazuje świat kolei, którego już nie ma. Parowe pociągi, wagony-boczniaki, panowie w melonikach i z parasolami idący do biur, czułe i długie sceny pożegnań i powitań na peronach, żaluzje i bileterzy przy wejściu na perony… A także grupa więźniów wsiadająca do zarezerwowanego wagonu, wózki bagażowe, kasjerzy sprzedający kartonikowe bilety, bagażowi, centrum informacji telefonicznej, biuro rzeczy znalezionych z setkami parasoli….
British Transport Films (jednostka państwowych kolei brytyjskich, odpowiedzialna za produkcję filmów instruktażowych, dokumentalnych i reklamowych) podpisał kontrakt na produkcję tego filmu na początku 1960 roku. John Schlesinger spędził wiele dni (i nocy) na dworcu Waterloo wybierając miejsca i sceny do zdjęć. Kamery i mikrofony w tym czasie były znacznie cięższe i mniej przenośne niż dziś, tak więc filmowanie i nagrywanie dźwięku w ruchliwym, hałaśliwym i kiepsko oświetlonym miejscu zajęło kilka dni. Niektóre sceny były wyreżyserowane i nagrane z aktorami, o czym za chwilę. Ale reżyser twierdził, że wszystkie sceny w filmie zaobserwował w rzeczywistości.
Film, o długości około 33 minut, był wyświetlany w kinach i zyskał wielką popularność. Był nominowany do nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) za najlepszy film dokumentalny, ale z przyczyn formalnych nagrody nie dostał. Wyróżniony został na weneckim festiwalu filmowym.
Jeśli ktoś nie chce oglądać całego filmu, to może obejrzeć czterominutowy fragment, pokazujący historyjkę pięcioletniego chłopca który na stacji zgubił się swojej matce (spoiler: jest happy end)…
Ta historyjka zagubionego dzieciaka to jedna z zainscenizowanych scen. Chłopiec w filmie nazywa się Matthew Perry: jest to jego prawdziwe nazwisko, a jego matka Margaret to kuzynka reżysera.
W filmie jest scena (początek około 14m40s) z transportem więźniów. Była ona tematem interpelacji poselskiej w brytyjskiej Izbie Gmin. Jeden z posłów zapytał ministra spraw wewnętrznych (Home Office) czy udzielił on zgody na filmowanie więźniów w kajdankach, w pojazdach wynajętych przez ministerstwo. Oficjalna odpowiedź była, że wystąpiono o takie pozwolenie i zostało ono udzielone, ale nie było wykorzystane, gdyż w tych scenach wystąpili zawodowi aktorzy.
John Schlesinger pod koniec lat 1960tych przeniósł się do USA. Jego pierwszy amerykański film, Nocny kowboj poruszał temat męskiej prostytucji. Pomimo swej kontrowersyjności odniósł on wielki sukces i zdobył Oscara dla najlepszego filmu roku, a Schlesinger dostał nagrodę dla najlepszego reżysera. Warto jednak przypomnieć Waterloo, wczesną produkcję Schlesingera.
zdjęcie: Oxyman (Wikipedia CC BY 2.5)

Bardzo ciekawa historia! Co prawda na początku myślałam, że będzie o zegarze. Jest piękny. A tu opowieść o filmie. Zobaczę to, jak znajdę chwilę dla siebie. Chłopiec w krótkim fragmencie gra bardzo dobrze! Jestem urzeczona.
PolubieniePolubienie
Nie jestem pewien czy dobrze *gra*… Niektóre źródła twierdzą, że ta scena była celowym „zgubieniem” dziecka przez matkę.
A zegar, zainstalowany koło 1920, był popularnym miejscem umawiania się na randkę…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też odniosłam wrażenie, że chłopaczek jest prawdziwie przerażony ..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale piękny ten film! Dziękuję!!!
PolubieniePolubienie
Thank you very much for sharing this movie. I immediately looked at it and it is really beautifully made. It is a true journey back in time. The atmosphere of that time is very well captured. Bravo to John Schlesinger and bravo to the British Railways.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zegar piękny. I filmy też. Bardzo ciekawie dziś u Ciebie.
PolubieniePolubienie
Dzięki za miłe słowa. Staram się by zawsze było ciekawie, raz wychodzi, a raz nie… 😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziw wyszło nad podziw ciekawie.
PolubieniePolubienie
Fantastyczny wpis, dzięki, moje ulubione miasto + klasyk kina („Maratończyk” to jeden z moich ulubionych filmów ever). No i przy okazji wyprowadziłeś mnie z błędu, myślałam, że Victoria Train Station jest najwieksza. Przytulaski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co do wielkości londyndkich stacji, oto dane z 2018 roku: Waterloo ponad 94 mln pasażerów rozpoczynających lub zaczynających podróż, Victoria niecałe 75 mln.
PolubieniePolubienie
Sądzę, że scena była realistyczna.Tak czuję. W sensie, że coś maluchowi się naprawdę przytrafiło… (Dorośli mu zrobili). Jednak to sztuka…a nie lepsze od sztucznoty, którymi nas teraz bombardują :D… i czyste błyszczące buty i parasole, wyprasowane spodnie… kiedyś to było…
PolubieniePolubienie
I kapelusze… Nie wypadało chodzić z gołą głową.
PolubieniePolubienie
Właśnie, kapelusze…
PolubieniePolubienie