Jest rzeczą normalną (no, prawie normalną…), że ludzie mieszkający wzdłuż linii kolejowej narzekają na hałas, wibracje, itp powodowane przez pociągi. Ale w gminie Gdów w powiecie wielickim mieszkańcy przeklinają nieistniejącą jeszcze „piekielną linię”. Cały problem jest w tym, że ta linia jest projektowana od dziesięcioleci i teren pod nią jest zarezerwowany ale nie wykupiony.
Planowana od lat linia kolejowa, umownie zwana Podłęże-Piekiełko, to nowe połączenie Krakowa przez gminy Niepołomice i Gdów z linią Chabówka – Nowy Sącz, i dalej z Podhalem, Sądecczyzną a nawet Słowacją. Ma to być znacznie krótsza i szybsza alternatywa głownie dla istniejącej linii Kraków-Zakopane przez Suchą Beskidzką.
Pomysły budowy linii Podłęże–Piekiełko sięgają początku XIX w, kiedy to Austriacy planowali skrócenie trasy z Wiednia do Krakowa. Po drugiej wojnie opublikowano „Koncepcję rozwoju transportu kolejowego na lata 1976–1998”, gdzie zalecano budowę tej linii. Podobne propozycje były ponawiane w latach 1981, 1990, 1996 (z okazji marzeń o zorganizowaniu w Zakopanem Zimowych Igrzysk Olimpijskich), 1998, 2001 i 2003.
Jedynym skutkiem tych kolejnych propozycji (oprócz wydania dużych pieniędzy na fachowe opracowania, studia wykonalności, projekty wstępne, itp) było zarezerwowanie około 40 lat temu odpowiednich terenów w gminnych planach zagospodarowania. W szczególności w gminie Gdów zarezerwowany jest pas o szerokości ok. 200 m wiodący przez 7 sołectw. To teren o łącznej powierzchni 150-200 hektarów, w całości należący do około 50 prywatnych osób.
Sporo działek zarezerwowanych w gdowskim planie zagospodarowania „pod tory” to tereny budowlane. Ich właściciele nie mogą z nich korzystać i realistycznie patrząc nie mogą ich sprzedać. Wszystko dlatego, ponieważ od niepamiętnych czasów w pobliżu tych działki, albo przez nie, ma przebiegać linia kolejowa. Nie wiadomo dokładnie którędy ani kiedy, ale nie można otrzymać zgody na budowę. Interwencje w gminie, w zarządach kolejowych w Krakowie i Warszawie pozostają bez skutku. Nic dziwnego, że w powszechnym użyciu jest nazwa „piekielna linia”.
Rząd PiSu umieścił na liście inwestycji kolejowych z gwarancją finansowania dwa etapy budowy trasy Podłęże-Piekiełko. Pierwszy zakłada (kolejne) prace przygotowawcze oraz opracowanie (kolejnego) projektu dla tej inwestycji, a drugi przewiduje modernizację linii kolejowej z Chabówki do Nowego Sącza. Trzeci, najważniejszy, etap, czyli faktyczne zbudowanie nowego połączenia kolejowego, umieszczono już na liście rezerwowej (link), co w praktyce oznacza „dobry pomysł, ale nie mamy na to pieniędzy”.
Samorządowcy z Nowego Sącza i Limanowej obawiają się, że budowa „piekielnej linii” znów skończy się na planach, dlatego zaapelowali w ostatnich dniach do premier Beaty Szydło o wpisanie na listę podstawową także trzeciego etapu tej inwestycji.
Odmiennie niż w Gdowie, Niepołomice z premedytacją nigdy nie wpisywały „kolejowego korytarza” do planów zagospodarowania. Bo, jak mówią szefowie gminy: po co rezerwować tereny i „blokować” działki mieszkańcom, jeśli nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy linia Podłęże-Piekiełko kiedykolwiek powstanie?
żródła: Dziennik Polski
Technika Transportu Szynowego (Jolanta Żurowska)